Tak było równo pięćdziesiąt lat i cztery miesiące temu. Radom . Lata 1972,1973,1974. Na wiosnę ukazywał się na ulicach Radomskich orszak studentów z WSI Radom. Juwenalia Radomskie ,częściej nazywane Wiosnami Studenckimi były owocem chęci zaprezentowania kultury miejscowych studentów w nieco swobodnej formie. Czasy były siermiężne , był brak pieniędzy,ale nie brakowało nam zwariowanych pomysłów i oczywiście niezbędnych do prezentowania siebie i gości (różnych zespołów muzycznych), lor ciągniętych przez potężne konie Kaczyńskich i innych wozaków. Podczas powolnego przemarszu ulicami Radomia bawiliśmy się doskonale przy akompaniamencie różnych zespołów,z reguły grających jazz tradycyjny.Były kabarety,myli czołowi muzycy. Jednym słowem działo się ! Grzebiąc w swoim bałaganie zdjęciowym odnalazłem kilka niepociętych jeszcze odbitek z takich imprez.Najwięcej jest z roku 1972.Byłem wtedy ustrojony w piecyk z kominem. Wykonałem go z odpadowej fo0li ze spółdzielni"Świt"/Miał piękny komin i tajemnicze drzwiczki na poziomie tyłka.Z komina przez pewien czas snuł się dym ze świecy dymnej,ale musiałem z tym skończyć,bo się prawie udusiłem.Głowa wyglądała mi przez fajerkę ,a drzwiczki od popielnika ,które były ze strony tyłka,kusiły dziewczyny , które usiłowały podejrzeć czy jestem ubrany.Za to przebranie wziąłem pierwszą nagrodę na wieczorze kabaretowym w Hali RZO.Była to stolnica do robienia klusków. W następnym roku jeździłem na wrotkach z parasolem i poduszką na tyłku ( z napisem "Stop",reklamującym zespół kumpli z Energetyka,w którym grał Kinior i Zbyszek Nowakowski. W roku 1974 jeździliśmy z Bogusiem Adriańskim na pojeździe,który jest przedstawiony na zdjęciach. Ja siedziałem na kiblu przyczepionym do "pożyczonego " wózka mleczarza i grałem na puzonie. Jazda o mało się nie skończyła tragicznie,bo na Traugutta ,obok PTTK napadła na nas konie ciągnące lorę i całe urządzenie poszło w drzazgi . Zapraszam na ulice Radomia sprzed 50 lat.Widać trochę tego czego już nie ma i tego co się budowało.Zdjęcia fatalne,ale taki był sprzęt. Tomek.