E-book dostępny pod adresem blackhatultra.pl
E-book - www.blackhatultra.pl "ZABIERAM WAS W DZIKĄ i SUROWĄ PODRÓŻ - DO MIEJSC, GDZIE CZŁOWIEK STAJE SIĘ CZĘŚCIĄ WIĘKSZEJ CAŁOŚCI." Alaska. Rozmowy ze sobą. …czyli o tym, jak podcaster Black Hat Ultra uciekł z pętli codzienności, by w końcu ze sobą porozmawiać. Pięćdziesiąte urodziny kosztowały mnie trochę energii na podsumowania. Tym razem powiedziałem „dość, stop, teraz ja jadę, a świat musi poczekać”. I w końcu, po 30 latach odkładania pierwszej solowej wyprawy, zacząłem informować świat dookoła, że w lipcu 2024 r. Znikam. Głównym celem eskapady było dotarcie z Nome do Wales na płw. Seward, małego miasteczka leżącego nad Cieśniną Beringa. Co mnie czekało w drodze z Nome do Wales? Pomiędzy Nome a Teller jest poprowadzona droga szutrowa o długości 115 km i 1500 m przewyższenia – nie spodziewałem się tam wielkich niespodzianek. W Teller czekała mnie packraftowa przeprawa przez mały (500 m) kanał łączący dwa zbiorniki: Port Clarence i Grantley Harbor. Następnie plażą docieram do małej miejscowości Brevig Mission i mam tam nadzieję na kontakt z Inuitami (udało mi się, a kontakt z nimi był jednym z najciekawszych elementów wyprawy). Kolejny etap to dotarcie plażą do ujścia rzeki Lost River (32 km). Na tym odcinku czekała mnie packraftowa przeprawa przez kolejny kanał łączący Morze Beringa i Brevig Lagoon oraz przekroczenie rzeki Lost River, o wielkości której niewiele wiedziałem. Następnie miałem przed sobą najtrudniejszy odcinek – przejście przez góry York. Zaczynało się łatwo, bo 12-kilometrową doliną wchodzącą w środek pasma. Największą niewiadomą było przejście przez góry – a potem zejście korytem rzeki Kanauguk, pokonanie niewielkiego pasma wzgórz pokrytych tundrą i ponowne dotarcie do Morza Beringa. Ostatni etap to dotarcie plażą do Tin City, a potem drogą do Wales. Taki był plan. Odległości niewielkie i wszystko to może się wydawać lekko śmieszne. Mnie też się takie wydawało. Jednak nic w tej eskapadzie nie było łatwe i oczywiste. Czekało mnie w sumie 226 km. Bułka z masłem! Robicie taki dystans w jeden dzień na rowerze z obiadem i lodami. Tylko dlaczego mi to zajęło 11 dni? No właśnie! Nie opowiem Wam tutaj historii całej wyprawy, zapraszam do przeczytania wspomnień, które wydałem w formie e-booka. W tej historii znajdziecie wiele motywów, które będą Wam bliskie: zmagania fizyczne, mentalne, spotkania z ludźmi (którzy nie zawsze byli pomocni), spotkania ze zwierzętami (za mało!), próby omijania niedźwiedzi (udane), samotność, strach, ryzyko, rozwiązywanie problemów, zadawanie sobie pytania “Co ja tutaj, do cholery, robię”. Przytaczam w książce wiele dialogów ze spotkanymi osobami, odniesień do kultury i filozofii, które kojarzyły mi się z moimi przemyśleniami, bo przecież nic tutaj odkrywczego nie ma - znajdziecie tu po prostu człowieka, który już bardziej nagi być nie może. Podróż ta zmusiła mnie też do przemyśleń na temat współczesności, tego jak ja się czuję w obliczu zmian i próba odpowiedzenia sobie na pytanie gdzie jest w tym moje miejsce. Na końcu e-booka w załączniku znajdziecie również listę sprzętu, który zbierałem przez pół roku i link do filmiku na YT, gdzie omawiam każdy, pojedyńczy element wyposażenia.